Bardzo mile mnie zaskoczyło to ciasto, bo zasadniczo smakoszem
bananów nie jestem. Lubię czasem chrupnąć takiego zielonego, cierpkiego
jeszcze bananka, ale na dojrzałe i przejrzałe patrzę z obrzydzeniem.
Ostało mi się takich kilka i nie bardzo wiedziałam co z nimi począć, ale
poszperałam na blogach i znalazłam na White Plate przepis na chlebek bananowy Sophie Dahl.
Szczególnie mi się spodobało, że przygotowania tego ciasta sprowadzają
się do wymieszania składników czyli coś dla leniwców takich jak ja.
Jedyna modyfikacja przepisu jakiej dokonałam to zastąpienie cukru
brązowego 100 gramami zwykłego cukru i 2 łyżkami miodu gryczanego. Czas
pieczenia musiałam wydłużyć o jakieś 10 minut, bo ciasto po godzinie
było jeszcze lekko surowe w środku (sprawdzałam patyczkiem).
Chlebek bananowy smakuje niesamowicie. Jest naprawdę przepełniony smakiem i aromatem bananów, ma lekko zakalcowatą konsystencję, ale za to fantastyczne, chrupiące brzegi. Najlepszy był oczywiście świeżo upieczony, jeszcze ciepły, ale na drugi dzień też nic mu nie brakowało.
I tak oto z brzydkich, czarnych bananów wyszła blaszka przyjemności.
Chlebek bananowy smakuje niesamowicie. Jest naprawdę przepełniony smakiem i aromatem bananów, ma lekko zakalcowatą konsystencję, ale za to fantastyczne, chrupiące brzegi. Najlepszy był oczywiście świeżo upieczony, jeszcze ciepły, ale na drugi dzień też nic mu nie brakowało.
I tak oto z brzydkich, czarnych bananów wyszła blaszka przyjemności.
Serdecznie polecam !
0 komentarze:
Prześlij komentarz